Archive Page

Nagroda „Krakowa”

5 czerwca, 2022 | piotr.teatrnowy@gmail.com |

Jury i czytelnicy wręczyli nagrody zwycięzcom konkursu „Portrety”


To była niezwykła uroczystość. Na scenie Muzeum Manggha już po raz trzeci wręczyliśmy nagrody laureatom konkursu „Portrety”, organizowanego przez miesięcznik „Kraków i Świat”. Główna nagroda (15 tys. zł) powędrowała do twórców filmu dokumentalnego „Polański, Horowitz. Hometown”, który dokładnie w tym samym czasie miał swoją nowojorską premierę. W Stanach obraz o okupacyjnych losach Romana Polańskiego i Ryszarda Horowitza przedstawiał jeden z jego twórców, Mateusz Kudła, a w Krakowie nagrodę odebrała współreżyserka filmu Anna Kokoszka-Romer oraz siostra Ryszarda Horowitza, Niusia Horowitz-Karakulska.
Z kolei nagrodę czytelników miesięcznika „Kraków i Świat” i związanych z pismem internautów (także 15 tys. zł) otrzymała Katarzyna Chlebny – autorka, reżyserka i aktorka spektaklu „Kora. Boska” w Teatrze Nowym Proxima. Czek oraz statuetkę wręczył artystce prezydent Krakowa, prof. Jacek Majchrowski. Katarzyna Chlebny tego wieczoru okazała się podwójną zwyciężczynią. Jury również doceniło jej przedstawienie, przyznając nagrodę w wysokości 3 tys. zł, podobnie jak profesorowi Michałowi Głowińskiemu za zbiór esejów „Tęgie głowy. 58 sylwetek humanistów” (Wielka Litera). Tę samą nagrodę odebrał prof. Piotr Oczko za „Pocztówkę z Mokum. 21 opowieści o Holandii” (Wydawnictwo Znak). Wszystkim zwycięzcom w naszym konkursie gratulujemy, a Teatrowi Nowemu Proxima dziękujemy za fantastyczne show, które uatrakcyjniło naszą uroczystość. (fot. Grzegorz Kozakiewicz)

Rzeczpospolita

1 czerwca, 2022 | piotr.teatrnowy@gmail.com |

Zełenski. Zaskakiwać potrafił od zawsze. Prezydent Ukrainy doczekał się w Polsce dwóch biografii i premiery spektaklu „Naxuj” w Krakowie – pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Jest największym bohaterem, wszyscy fascynują się tym, że prezydentem został aktor i komik, który wcześniej zagrał serialową postać nauczyciela Wasyla Hołoborodźki, tytułowego sługę narodu, wygrywającego wybory prezydenckie.

 Tak wyjątkowej produkcji nie pokazała żadna polska stacja ani portal. Ostatnio ogłoszono, że polską wersję serialu zrealizuje Polsat. Ale to nie to samo co oryginał, którego chyba w wersji oficjalnej nie zobaczymy i pozostają pirackie łowy w sieci. Szkoda.
W Krzywym Rogu

Na rynku mamy za to biografie. „Poza scenariuszem” (Wydawnictwo Poznańskie) napisał ukraiński dziennikarz Serhij Rudenko. Nie słodzi Zełenskiemu, pisze o licznych kontrowersjach, kolesiostwie, zarzutach i ewentualnych uwikłaniach finansowych obecnego bohatera Ukrainy. Autor koncentruje się na kampanii prezydenckiej i politycznych kulisach. Brakuje natomiast faktów o tym, jak sztuka i rozrywka wywindowały artystę na prezydencki fotel, czy opisu kulturalnych zainteresowań i rodzinnych korzeni.

Pojawiają się oczywiście wątki Krzywego Rogu, gdzie urodził się prezydent, a to miasto z charakterem. W 1963 r., mieszkańcy wściekli na bezkarność władzy i miejscowej milicji, wzniecili bunt krwawo spacyfikowany przez Moskwę. W młodości Zełenskiego podwórka w jego okolicy opanowały młodzieżowe gangi, o czym z kolei pisze w książce „Zełenski” (wydawnictwo Wielka Litera) Wojciech Rogacin. Jest ciekawsza.

Autor tak opisuje Zełenskiego: „Zaskakiwać potrafił od zawsze. Podczas występu swojego kabaretu w Berlinie uderzył widza prowokatora, który krzyczał, że Krym jest rosyjski. W trakcie praktyk na studiach prawniczych, kiedy uznał, że proces na sali sądowej jest nudny, zdecydował, że musi w życiu poszukać »innej sceny«. Mógł dostać lukratywną posadę w firmie w Moskwie, jednak odrzucił ją, wybierając niepewną przyszłość z własną grupą artystyczną. A ogłoszeniem w sylwestrową noc decyzji o kandydowaniu na prezydenta zaskoczył nawet własną żonę”.

 Rogacin opowiada i o tym, że w Krzywym Rogu kieszonkowego trzeba było bronić, używając pięści. Wołodia zapisał się na zapasy i ciężary. I grał też w szachy z ojcem Ołeksandrem, z wykształcenia matematykiem, profesorem, który od 1995 roku kieruje katedrą Cybernetyki i Informatyki.

Wielokulturowości uczył się w Mongolii, gdzie chodził do szkoły, gdy rodzina była na kontrakcie. Gdy miał 16 lat, ojciec sprzeciwił się wyjazdowi na stypendium do Izraela. Wołodia wyprowadził się, ale może dzięki temu nie wyemigrował, co uczyniło wielu jego rodaków w obawie przed sowieckim i postsowieckim antysemityzmem. Gdy został prezydentem, swoje pochodzenie skomentował tak: – Zajmuje dopiero dwudzieste miejsce na liście moich grzechów.

Przed niemieckimi faszystami rodzinę ojca Zełeńskiego uratowało to, że dziadek walczył w Armii Czerwonej. Przeżył na froncie jako jedyny z czterech braci-żołnierzy. Babcia wyemigrowała do Kazachstanu. Z żydowskiej rodziny pochodzi również mama prezydenta.
Szkolny kabaret

Kiedy był w dziewiątej klasie, nauczycielka zaproponowała, by uczniowie wystawili „Ożenek” Gogola. Zełenski grał rolę Iwana Jajecznicy – drugoplanową, a jednak to on otrzymał kwiaty. Na studiach był członkiem Studenckiego Teatru Miniatur Estradowych, ale decydujący był zespół kabaretowy założony w klasie maturalnej: szkolne koło KWN – Kłubu Wiesiełych i Nachodcziwych (Klubu Zabawnych i Pomysłowych), związane z popularnym telewizyjnym programem stworzonym w ZSSR w 1961 r., cenzurowanym, przywróconym na antenę przez Gorbaczowa.

 Uczestnictwo w kabaretowym ruchu było masowe. Jego uczestnicy odreagowywali komunizm, startując w wielostopniowych konkursach. Mieli szansę latami profesjonalizować się, by w końcu stać gwiazdami telewizji. Obecny prezydent Ukrainy był jedną z nich. Oklaskiwano go w dużych salach Moskwy, Kijowa, Odessy, Mińska. Rosjanie i Białorusini, jeśli mają w głowie choć trochę oleju – muszą więc teraz dziwnie się czuć, słysząc, że popularny komik to „faszysta i banderowiec”. Ten kawał Putinowi po prostu nie wyszedł. Ludzie nie śmieją się z dowcipu, tylko z gościa, który go opowiada. Zełenski grał zresztą przed wszystkimi prezydentami Ukrainy i wieloma z państw ościennych. Również przed Putinem. Na pytanie o reakcję na jego żarty – Zełenski odparł, że nie sądzi, by rosyjski przywódca się śmiał, zaś Miedwiediew sugerował wprost, że ostre żarty polityczne są niepotrzebne i lepiej żeby ich wykonawca został w Ukrainie. Został, wyśmiewał Putina i Miedwiediewa, ale też ukraińskich polityków.

 – Kiedy wychodziłem na scenę, najpierw czułem strach, a potem, kiedy już pokonałem strach – zadowolenie. I dlatego mnie ciągnęło na scenę. Ciągnęło mnie, żeby śpiewać, a potem grać rozmaite role – mówi w książce Rogacina.

Macierzystego zespołu nie zdradził nawet po lukratywnej ofercie pracy w Moskwie. Spotkał za to Andrija Jakowlewa, pomysłodawcę filmowego Studia „Kwartał 95”, zatrudniającego kilkaset osób, którego bezskutecznie Rosjanie chcieli podkupić. Jakowlew to scenarzysta „Swatów”, serialu o zwykłej rodzinie, który rywalizował w Monte Carlo o nagrodę z amerykańskimi hitami.

Dopiero potem powstał „Sługa narodu”. Współtwórcy tych produkcji stanowią dziś personalne zaplecze prezydenta Ukrainy, więc chyba warto pokazać ich produkcję, w tym kinowy szlagier „Miłość w wielkim mieście”. Zdjęcia do trzeciej części kręcono w USA z udziałem Sharon Stone. Film miał w Rosji i Ukrainie 10 mln widzów. W tym kontekście można też zapytać, dlaczego swojej szansy nie wykorzystał Artur Górski. Może dlatego, że nie wykreował nowej postaci, tylko grał Kaczyńskiego. Nie występował też, jak Zełeński w “Tańcu z Gwiazdami” i nie użyczał głosu misiowi Paddingtonowi.

Dzięki temu przez całą kampanię prezydencką Zełenski koncentrował się na mediach społecznościowych, a telewizja 1+1, należąca do oligarchy Ihora Kołomojskiego, pokazywała filmy, seriale i kabarety z udziałem Zełenskiego lub jego zespołu, podnosząc przedwyborcze notowania. A w finale kampanii Zełenski wypowiedział do swojego konkurenta Poroszenki pamiętne słowa: „Ja nie jestem pana przeciwnikiem, lecz wyrokiem”. Wprowadzaniu tych słów w życie nie mogły przeszkodzić epitety: „hologram”, „klaun”, „marionetka Kołomojskiego”, „ręka Kremla”, „narkoman”, których używali przeciwnicy.

Zełenskiego i Putina w skandalizującym tekście Ziemowita Szczerka „Naxuj” pokaże krakowska Proxima Piotra Siekluckiego. – To sztuka o Zełenskim, ale nie dosłowna. Chciałem pokazać kontekst, w którym żyje i działa ten człowiek. I nie chciałem robić laurki, tylko pokazać tę wojnę i jego w niej miejsce – powiedział autor.

Ciekawe, jakie będą reakcje po piątkowej premierze.

Jacek Cieślak

Ministerstwo Kultury okrada dzieci

11 maja, 2022 | piotr.teatrnowy@gmail.com |

Ministerstwo Kultury obcięło dotacje dla Łaźni Nowej i Teatru Nowego „Proxima” na spektakle dla dzieci. Nie będzie w tym roku „Małej Boskiej Komedii” ani innych spektakli skierowanych do młodych widzów. Dzieci muszą wiedzieć, co i kto stoi za taką decyzją. Pisze Małgorzata Skowrońska w „Gazecie Wyborczej – Kraków”.

Na początek kilka słów do dzieci. Mało optymistycznych, ale cóż począć. Ta bajka nie będzie wesoła.

Za górami, za lasami, a tak naprawdę 290 km od Krakowa mieszka pewien ważny pan. Ma na imię Piotr. Taki Piotruś Pan, jeśli pamiętacie, drogie dzieci, tę postać z bajki szkockiego powieściopisarza i dramaturga J. M. Barriego. Jest jednak różnica. Piotruś Pan z bajki grzecznością nie grzeszył, ale chciał dobrze. Piotr (a niech będzie, że G., skoro sprawa jest tak naprawdę sądowa, bo jak inaczej zakwalifikować niszczenie polskiej kultury) z miasta Warszawy ma władzę, którą mógłby mądrzej wykorzystać, ale – jak twierdzi jego brat – mądry nie jest. Otóż, ten pan Piotr (G., lat 68) jest w grupie. Nie takiej, jaką miał Janosik, co to bogatym zabierał, żeby biednych ratować. Ta grupa – nazwijmy ją PiSklaków – zabiera wszystkim poza krewnymi i znajomymi Królika. Dla innych nic nie zostaje.

I teraz smutna wiadomość. Was, drogie dzieci, też okradła. Strasznie mi przykro, ale ktoś musi Wam powiedzieć prawdę. Małej Boskiej Komedii, czyli Waszego ulubionego festiwalu teatrów dla dzieci przygotowywanego przez Łaźnię Nową, w tym roku nie będzie. Tak zdecydowało ministerstwo, którym kieruje ten pan Piotr ze stolicy. Nie będzie też nowych spektakli dla dzieci w Teatrze Nowym „Proxima”, w którym pewnie już widzieliście „Pana Kleksa”, „Małego Księcia” czy „Było sobie życie”. I znowu to przez tego pana i podległych mu urzędników, którzy rozdają pieniądze. Oczywiście, rozdają tak, żeby dla tych, którzy ministerstwu podpadli, zabrakło. 

W zamian pan Piotr ma dla was inną ofertę kulturalną. Na pewno coś „wystrzałowego” przygotują dla Was Wielkopolskie Muzeum Niepodległości (za 190 tys. zł w 2022 r. i za 500 tys. na 2023 r.), Fundacja Dziedzictwa Rzeczypospolitej (500 tys. zł), Szensztacki Instytut Sióstr Maryi (1,2 mln zł), Klasztor oo. Bernardynów w Lublinie (530 tys. zł) i Parafia Rzymskokatolicka pw. św. Jadwigi Królowej. Z propozycji tej ostatniej instytucji tak szybko nie skorzystacie, bo pieniądze (700 tys. zł) pójdą najpierw na budowę Międzynarodowego Studenckiego Centrum Kultury Chrześcijańskiej w Rzeszowie.

Co nam – rodzicom i Wam – dzieciom pozostaje? Możemy pisać listy protestacyjne, możemy organizować manifestacje. Możemy wreszcie chodzić do tych teatrów, których minister kultury nie lubi z powodów politycznych. Najważniejsze, by jednak – w ramach nauki, jak być dobrym obywatelem – przypominać nam, rodzicom, szczególnie przed wyborami, że to ta ekipa rządząca pozbawia Was dostępu do kultury.

70 lat Radia Wolna Europa

2 maja, 2022 | piotr.teatrnowy@gmail.com |

Drodzy widzowie,

3 maja 2022 roku mija 70 lat od inauguracji jednej z najważniejszych instytucji które przyczyniły się do odzyskania przez Polskę suwerenności w 1989 roku: Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Fundacja „Gospodarstwo Teatralne” i Teatr Nowy Proxima serią wydarzeń pragną przypomnieć historię RWE a przede wszystkim ludzi związanych z rozgłośnią. W skierowanym do kraju dnia 3 maja 1952 roku przemówieniu, Jan Nowak-Jeziorański powiedział: „Będziemy mówili wam prawdę o wypadkach rozgrywających się na świecie, którą sowiecki reżym chce ukryć by zabić w was resztki nadziei… Będziemy mówili głośno to czego społeczeństwo polskie wypowiedzieć nie może, bo ma knebel na ustach… Oby ta nowa radiostacja stała się zapowiedzią ratunku i wybawienia, którego z upragnieniem wyczekuje naród polski. Oby głosy wolnych Polaków, które dziś po raz pierwszy rozlegną się z nowych anten Radia Wolnej Europy mogły kiedyś rozbrzmiewać z anten wolnej Warszawy”.

W 2002 roku, czyli 20 lat temu, Rada Miasta Krakowa przyznała Janowi Nowakowi- Jeziorańskiemu Honorowe Obywatelstwo. Honorowy doktorat przyznał mu Uniwersytet Jagielloński. Od 2007 roku Plac Kolejowy w Krakowie nosi nazwę Plac Jana Nowaka- Jeziorańskiego. Na cmentarzu Rakowickim spoczywa jego żona, Jadwiga Jeziorańska (z domu Wolska), zmarła w 2001 roku. Na tym samym cmentarzu w rodzinnym grobowcu spoczywa Zygmunt Michałowski, następca Nowaka na stanowisku dyrektora Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w latach 1976 –1982, rodowity krakowianin, który po powrocie do Polski aż do śmierci mieszkał w mieszkaniu swojej matki przy placu Sikorskiego 3. Michałowski kierował zespołem RWE w niezwykle ważnym i krytycznym czasie – strajków w Radomiu i Ursusie w 1976 roku, strajków na Wybrzeżu i powstania Solidarności w 1980 roku, wyboru kardynała Wojtyły i wreszcie stanu wojennego. Za zasługi dla Polski Zygmunt Michałowski odznaczony został Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Członków zespołu RWE lub osób współpracujących z Rozgłośnią pochodzących z Krakowa jest dużo więcej. Wszyscy oni zasługują na naszą pamięć. Mijająca 3 maja 2022 siedemdziesiąta rocznica jest najlepszą okazją by o nich przypomnieć. Liczni obywatele Krakowa, działacze opozycji demokratycznej, dziennikarze, ludzie kultury, także bezimienni bohaterowie tamtych czasów, aktywnie współpracowali z RWE, ryzykując swoją wolność i byt. Dziś pamięć i Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w pokoleniu urodzonym po 1989 roku jest znikoma. Pragnęlibyśmy ten stan rzeczy zmienić.

PROGRAM

03.05 godz. 20:00 – „Ważne dwa słowa” – recital Leszka Wójtowicza – Piwnica pod Baranami, Rynek Główny 27

14.05, godz. 20:00 – Spektakl „Tu Wolna Europa” – Scena Berlin, Skawińska 2

11.06, godz. 20:00 – „Muzeum” – Historia Polski wg. Jacka Kaczmarskiego – Scena Berlin, Skawińska 2

24.06, godz. 19:15 – „Sprawa butów” – prapremiera sztuki Zygmunta Jabłońskiego, Teatr Nowy Proxima, Krakowska 41

24.06, godz. 17:00 – Konferencja „Wartość wolnego słowa” – Kawiarnia Literacka, Krakowska 41

Wstęp na wszystkie wydarzenia jest wolny.


Konkurs Portrety 2021

28 kwietnia, 2022 | piotr.teatrnowy@gmail.com |

Drodzy widzowie,

Przypominamy, iż można głosować na nasz spektakl „KORA. BOSKA” w plebiscycie Krakowa na najlepsze dzieło biograficzne

Polecamy… się.

Recenzja Wyborcza

7 kwietnia, 2022 | piotr.teatrnowy@gmail.com |

„Mały Książę” . „Inny nie znaczy obcy”

„Mały Książę” Antoine’a de Saint-Exupéry’ego w reż. Piotra Siekluckiego w Teatrze Nowym Proxima w Krakowie. Pisze Marta Gruszecka w Gazecie Wyborczej – Kraków.

Niewiele ma wspólnego z uroczym chłopcem o słodkim uśmiechu i blond włosach. Mały Książę, bohater sztuki Piotra Siekluckiego na podstawie najpiękniejszej bajki świata, jest inny, a przez to hipnotyzujący. Teatr Nowy Proxima po raz kolejny pokazał, że w spektaklach familijnych nie ma sobie równych.

Nie ma znaczenia, czy jest się dzieckiem, czy dorosłym – jeśli grupa Piotra Siekluckiego bierze się za spektakl dla dzieci, każde pokolenie dobrze się bawi i czuje, że teatr to miejsce magiczne, w którym wszystko może się zdarzyć. Wystarczy przypomnieć „Akademię Pana Kleksa”, kiedy całe foyer, schody i piętro budynku przy Krakowskiej 41 jednym ruchem różdżki artyści zamienili w szkołę, do której chce się przychodzić. W Teatrze Nowym Proxima Ambroży Kleks prowadził m.in. lekcje piegoznawstwa czy kleksografii, a później, podczas spektaklu „Było sobie życie” widzowie mogli uczestniczyć w zajęciach z biologii, podczas których mózg, wątroba, jelita i serce licytowały się, jak ważną rolę odgrywają dla ludzkiego ciała. Nie chce się wierzyć, że Ministerstwo Kultury odmówiło artystom dofinansowania na kolejne spektakle familijne. Wstyd – zwłaszcza po „Małym Księciu”.

Ktoś poza płcią

Znając możliwości Teatru Nowego Proxima, na wieść o przygotowaniach do scenicznej adaptacji powieści Antoine’a de Saint-Exupéry’ego z radości można było zacząć odliczać dni do premiery. Tuż przed Piotr Sieklucki, reżyser spektaklu, zapowiadał, że chłopiec z powieści francuskiego pisarza to dla niego nie przedstawiany najczęściej jako słodki blondynek bohater, a człowiek z kosmosu. – Nasz Mały Książę jest inny. Może androgeniczny. Może poza płcią, ale zdolny do odczuwania miłości – mówił dyrektor.

Inność Małego Księcia, w roli którego wystąpił nieznany i nieograny (to komplement!) Bartosz Bednarczyk, widać od początku. Na scenie pojawia się wysoka i chuda postać budową przypominająca chłopca, a strojem dziewczynkę. Dzięki oryginalnym soczewkom jej wzrok jest z jednej strony przenikliwy, z drugiej zupełnie nieobecny. Mały Książę czuje się niepewnie. Dopiero po spotkaniu z Pilotem (znakomity Tomasz Schimscheiner), który rysuje mu nie tylko symbolicznego baranka, ale też trawę dla zwierzątka i skrzynkę, na wypadek gdyby baranek chciał się skryć, chłopiec nabiera śmiałości i zaczyna swą opowieść.

Pilotowi, a przy okazji widzom, mówi najpierw o Róży. Onieśmielony jej seksapilem spełnia każdą prośbę kwiatu, nie zdając sobie sprawy, że ta nim manipuluje. A nawet krzywdzi, ale dla Małego Księcia to nie ma znaczenia – podczas podróży na inne planety będzie za nią tęsknił i opowiadał o niej w samych superlatywach. Rozkapryszoną, świadomą swego uroku Różę gra Katarzyna Galica – co ciekawe, autorką peruki, w której występuje aktorka, jest znana stylistka Jaga Hupało.

„Proszę, uwielbiaj mnie” – mówi Małemu Księciu próżny biskup

Na drodze kosmicznego przybysza pojawiają się potem: umiejący tylko wydawać rozkazy Król (Janusz Marchwiński), błagający o atencję Próżny (na scenie Teatru Nowego Proxima to Grzegorz Witek w… stroju biskupa), pracowity Latarnik (miło popatrzeć na znaną ze świetnej „Kory. Boskiej” Matkę Boską Fatimską, czyli Pawła Rupałę, miotającego światłem), zawstydzony Pijak (w tej roli polewający dzieciakom bezalkoholowego szampana Piotr Sieklucki), zafiksowany na punkcie cyfr Bankier (ponownie Janusz Marchwiński) i przebiegła Żmija (Dariusz Starczewski). Każdą wizytację na kolejnej planecie poprzedza kosmiczny lot, któremu towarzyszą zjawiskowe światła i muzyka, o której za chwilę.

Lekcja tolerancji 

Kiedy Mały Książę poznaje Lisa (Adam Wojciechowski), a ten mówi słynne zdanie: „Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś”, można śmiało przypomnieć sobie wszystkie stracone znienacka przyjaźnie, złamane serca czy rozczarowania. A w międzyczasie popatrzeć na wzajemne oswajanie i zjawiskowy taniec bohaterów, wpatrzonych w siebie jak Elio i Olivier w filmie „Tamte dni, tamte noce” Luki Guadagnino.

Spotkaniem z Lisem krakowski „Mały Książę” oswaja dzieciom inność. Bo przecież piękna może być każda miłość i przyjaźń, bez względu na płeć, pochodzenie czy kolor skóry (a w tym baśniowym przypadku futra). 

Kosmiczne energie Ralpha Kamińskiego

W spektaklu Siekluckiego symbolicznie bierze udział Ralph Kamiński. Charyzmatyczny kolorowy ptak, jeden z najciekawszych artystów młodego pokolenia, śpiewa z głośników o kosmicznych energiach, morzu, tacie i pustym domu. Z niezidentyfikowanej przestrzeni zaprasza widzów na kolejne planety i przedstawia ich mieszkańców. Jego głos dodaje magii, ożywia niektóre momenty i wzrusza w finale. Uważni zorientują się zapewne, że Mały Książę z pięknego plakatu autorstwa, jak zawsze, Łukasza Błażejewskiego (również twórcy kostiumów i scenografii) znacznie nawet Kamińskiego przypomina. Kto chciałby mieć w domu utrwalone za pomocą grafiki wspomnienie wyprawy w Kosmos z Teatrem Nowym Proxima, może kupić plakat po spektaklu.

Na koniec przestroga – „Mały Książę” Teatru Nowego Proxima to, tak jak powieść Antoine’a de Saint-Exupéry’ego, zdecydowanie spektakl dla starszych dzieci. Młodsze zachwycą się światłem, muzyką, kostiumami i finałową sztuczką, ale sensu mogą nie zrozumieć. 

* Kostiumy i scenografię przygotował Łukasz Błażejewski, muzykę Paweł Harańczyk, a choreografię Karol Miękina.

* Kolejne pokazy „Małego Księcia” 1, 2, 3 i 5 czerwca o godz. 12 w Teatrze Nowym Proxima (Krakowska 41). Bilety w cenie 30 zł (dzieci i młodzież) i 35 zł (dorośli).

fb
tw
Tytuł oryginalny

„Mały Książę”. „Inny nie znaczy obcy”

Źródło:

„Gazeta Wyborcza – Kraków” online Nr 80

Spektakl o Zełenskim

5 marca, 2022 | piotr.teatrnowy@gmail.com |

Kraków. Teatr Nowy Proxima wystawi spektakl o Wołodymyrze Zełenskim

W Teatrze Nowym Proxima powstaje spektakl o Wołodymyrze Zełenskim. Sztukę pisze Ziemowit Szczerek, wyreżyseruje Piotr Sieklucki. – Przedstawienie będzie raczej uniwersalną opowieścią niż relacją z tego, co dzieje się teraz na Ukrainie, bardziej wariacją na temat niż odbiciem rzeczywistości – jak to bywa w spektaklach Teatru Nowego – mówi Ziemowit Szczerek. W spektaklu mają zagrać ukraińscy aktorzy. Pisze Anna Piątkowska w „Dzienniku Polskim”.

Wołodymyr Zełenski to nazwisko, które dziś jest ustach wszystkich. Aktor i komik, który wcześniej m.in. użyczył głosu misiowi Paddingtonowi w ukraińskiej wersji, dziś sprawdza się w roli przywódcy narodu poddanego najtrudniejszej próbie.

– Wołodymyr Zełenski jest mężem stanu, jakiego nie widział świat od początku II wojny światowej. Jest nie tylko bohaterem Ukrainy, ale każdego wolnego, demokratycznego kraju, stał się naszym superbohaterem – mówi Piotr Sieklucki, dyrektor Teatru Nowego Proxima, zapowiadając spektakl o ukraińskim prezydencie.

Nad tekstem już pracuje Ziemowit Szczerek, autor m.in. głośnych książek „Siódemka”, „Przyjdzie Mordor i nas zje” czy „Tatuaż z tryzubem”. W deskach Teatru Nowego Proxima można było zobaczyć także „Wiedźmina Turbolechitę” według jego scenariusza.

– Zełeński, oprócz tego, że świetnie sobie radzi w kwestii zagrzewania do boju i pozyskiwania poparcia dla walczącej Ukrainy, nagle okazał się być dobrym prezydentem, a nie zawsze nim był podczas całej swoje kadencji, co pokazuje jak wielowymiarowy jest to człowiek – wyjaśnia Ziemowit Szczerek.- Zełeński jest aktorem i, w pewnym sensie, to jego rola życia. W czasach, kiedy oglądamy tę wojnę na bieżąco, on jest głównym aktorem tego bardzo prawdziwego i dramatycznego spektaklu. I cała otoczka medialna tego, co się dzieje na Ukrainie, na którą oczywiście można się na zżymać, spełnia swoją rolę – pozyskuje sympatię świata dla Ukrainy, co jest bardzo ważne. Chciałbym zbadać ten fenomen.

Sam dramat jest jeszcze tajemnicą, ale Ziemowit Szczerek podkreśla, że jego sztuka nie będzie komentarzem do bieżących wydarzeń w Ukrainie, a uniwersalną historią. Okres wojny ma być katalizatorem, w którym zabiegają się wszystkie wątki narracyjne.

– Interesuje mnie również sama postać Zełeńskiego, w której skupia się wiele wątków, to, skąd pochodzi i kim się stał, a stał się symbolem niezależności Ukrainy – mówi Ziemowit Szczerek. – Zełeński wychował się Krzywym Rogu, rosyjskojęzycznym, industrialnym miasto w środkowej Ukrainie, gdzie tożsamość ukraińska nie była specjalnie mocna. On, oczywiście, był obywatelem Ukrainy, był częścią tej społeczności, ale był też esencją tej postaci, którą sobie wyobraża Putin, myśląc o biednych Ukraińcach rzekomo wziętych w niewolę przez nacjonalistów ukraińskich. Nagle się okazuje, że tam funkcjonowała pewna narracja pro ukraińska, którą ludzie przyjęli, ponieważ chcieli, a nie dlatego, że ktoś im ją narzucił. Zełeński jest tego idealnym przykładem. To bardzo ciekawa postać.

Spektakl zobaczymy najprawdopodobniej już za kilka tygodni, bo, jak zapowiada Piotr Sieklucki, dyrektor teatru, na scenę ma trafić już w maju. Najprawdopodobniej zagrają w nim ukraińscy aktorzy.

– On już przybywają do Krakowa i wkrótce będą potrzebowali naszej pomocy, dlatego chcemy wspólnie zrobić spektakl o Ukrainie – dodaje Piotr Sieklucki.

Kraków. Teatr Nowy Proxima wystawi spektakl o Wołodymyrze Zełenskim
Źródło:

„Dziennik Polski” online

Autor:

Anna Piątkowska

Teatr bez wsparcia

28 lutego, 2022 | piotr.teatrnowy@gmail.com |

Kraków. Teatr Nowy Proxima bez resortowych dotacji

Matkę Boską gra drag queen? Dofinansowania nie będzie. Teatr Nowy Proxima nie otrzyma w tym roku pieniędzy z rządowych programów. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie przyznało środków m.in. na spektakle dla dzieci. – Odbierać dzieciom teatr? – nie dowierza Piotr Sieklucki, dyrektor Teatru Nowego Proxima.

Wyniki tzw. Programów Ministra MKiDN opublikowano w ostatnich dniach na stronie ministerstwa. Teatr Nowy Proxima starał się o dofinansowanie w ramach czterech ministerialnych programów: „Wydarzenia artystyczne dla dzieci i młodzieży”, „Infrastruktura kultury”, „Edukacja artystyczna” oraz „Teatr”. Przez ostatnie pięć lat środki z MKiDN regularnie otrzymywał. W tym roku nie dostanie ani grosza. Piotr Sieklucki, dyrektor Teatru Nowego Proxima, nie ma wątpliwości: – To cenzura za spektakl o Korze.

Prawicowcy donoszą na Teatr Nowy Proxima za drag queen Przypomnijmy, w grudniu prawicowy portal Polonia Christiana napisał, że „Kora. Boska”, sztuka w reżyserii Katarzyny Chlebny, która okazała się frekwencyjnym sukcesem, jest bluźniercza i prowokacyjna, do tego promuje ideologię gender. Dziennikarzom nie spodobało się obsadzenie w roli jednej z Matek Boskich drag queen, znanej krakowskiej artystki Papiny McQueen. Prawicowcy stwierdzili, że to profanacja i zażądali interwencji u samego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Napisali nawet zaadresowaną do niego petycję, kierując ją również do ministra kultury Piotra Glińskiego i prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Podobnie jak „Dziadów” Mai Kleczewskiej w Teatrze Słowackiego „Kory. Boskiej” Katarzyny Chlebny nikt z portalu, a tym bardziej z ministerstwa kultury nie widział. Na artystów doniósł ktoś „życzliwy”.

Teatr Nowy Proxima pod lupą władzy

17 stycznia MKiDN wydało sprostowanie, w którym odwołując się do popierającego zarzuty portalu Polonia Christiana artykułu w prawicowym tygodniku „Do Rzeczy”, zapewniło, że Teatr Nowy Proxima nie jest finansowany ani jako państwowa, ani jako współprowadzona przez MKiDN instytucja kultury. Pismo ministerialne podkreśliło również, że „nie zamyka oczu na profanację świętości czy kulturowe barbarzyństwo”.

Zarzuty prawicowego portalu sprawiły, że Teatr Nowy Proxima trafił pod lupę władzy. Na efekty specjalnego nadzoru nie trzeba było długo czekać. Wspierany przez ostatnie pięć lat dofinansowaniami z MKiDN Teatr Nowy Proxima w tym roku nie otrzyma z ministerialnych funduszy ani złotówki. – Drodzy widzowie, przyjdzie nam w tym roku zmierzyć się z nowymi problemami bez środków na teatr dla dzieci, debiuty i infrastrukturę. To smutny dla nas czas, który musimy przetrwać. Jak widać obrzydliwe donosy tych, którzy nawet spektaklu „Kora. Boska” nie widzieli, są dziś wyznacznikiem do cenzurowania artystycznych działań – czytamy w oświadczeniu Teatru Nowego Proxima.

Pan Kleks zamknie dzieciom akademię?

Pierwszy program ministerialny – „Wydarzenia artystyczne dla dzieci i młodzieży” – w ramach którego Nowy Proxima dotychczas dostawał pieniądze, ma wspierać teatr dla widzów do 18. roku życia. Przy Krakowskiej 41 prężnie działa Teatr Młodego Widza. Wystarczy wspomnieć znakomitą „Akademię Pana Kleksa”, „Króla Maciusia Pierwszego”, „Było sobie życie” czy ostatnio „Małego Księcia”.

– Na Teatr Nowego Widza otrzymywaliśmy nawet do 150 tys. zł rocznie. Bez tych pieniędzy możemy zapomnieć o kolejnych premierach dla dzieci. Ograniczać dzieciom dostęp do teatru?! Nieludzkie – bulwersuje się Sieklucki.

Zabrakło 0,4 pkt. Ministerstwo kultury się tłumaczy

Co na to ministerstwo? – Dotacje w Programach Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego są przyznawane co roku w trybie konkursowym, nie stanowią stałej dotacji. Wszystkie wnioski są oceniane przez niezależne komisje eksperckie, a ocena zależy od poprawnie złożonej dokumentacji i przygotowania projektu. Wniosek Teatru Nowego Widza w programie „Wydarzenia dla dzieci i młodzieży” został oceniony na 76,2 pkt, natomiast do uzyskania dofinansowania konieczne było uzyskanie 77 pkt – tłumaczy Centrum Informacyjne MKiDN.

Jednocześnie zapewnia, że wnioskodawca jest uprawniony do odwołania. – W zeszłym roku dotacja została przyznana w trybie odwoławczym.

Zamiast debiutów – Studenckie Centrum Kultury Chrześcijańskiej

Zadaniem drugiego programu, „Infrastruktura kultury”, jest umożliwienie optymalnych warunków dla prowadzenia działalności kulturalnej, poprzez modernizację i rozbudowę infrastruktury instytucji kultury. To zatem pieniądze m.in. na remont, sprzęt i wyposażenie. Dotychczas Teatr Nowy Proxima otrzymywał z programu średnio 130 tys. rocznie. Tym razem resort nie przyznał ani złotówki. Dofinansowanie dostanie za to m.in. Wielkopolskie Muzeum Niepodległości (190 tys. zł w 2022 r. i 500 tys. na 2023 r.), Fundacja Dziedzictwa Rzeczypospolitej (500 tys. zł), Szensztacki Instytut Sióstr Maryi (1,2 mln zł), Klasztor oo. Bernardynów w Lublinie (530 tys. zł) i Parafia Rzymskokatolicka pw. św. Jadwigi Królowej na budowę Międzynarodowego Studenckiego Centrum Kultury Chrześcijańskiej w Rzeszowie (700 tys. zł).

Wyniki programu „Edukacja artystyczna”, który ma być wsparciem debiutantów (uczniów, studentów oraz absolwentów szkół i uczelni artystycznych), są podobne. Teatru Nowego Proxima nie ma na liście beneficjentów. Oznacza to utratę kolejnych ok. 60 tys. zł rocznie. Szczęśliwców, którzy otrzymają środki z programu „Teatr”, jeszcze nie znamy, ale dyrektor nie ma wątpliwości, że i na te pieniądze (zwykle była to kwota między 150 a 180 tys. zł) nie ma co liczyć.

Ekstraklasa krakowskiej sceny

Sieklucki zapowiada, że odwoła się od decyzji MKiDN. Bez pieniędzy z ministerstwa sytuacja teatru jest tragiczna. To organizacja pozarządowa, tzw. NGO, która nie podlega finansowaniu administracji publicznej (ani rządowej, ani samorządowej), a zatem może liczyć wyłącznie na pieniądze od sponsorów, darczyńców oraz od miasta. Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski wspiera scenę przy Krakowskiej 41 300 tys. zł rocznie. W porównaniu z innymi teatrami miejskimi, które otrzymują po kilka, a nawet kilkanaście milionów dofinansowania, kwota ta jest niska. Zwłaszcza dla tak płodnej w spektakle, warsztaty oraz programy edukacyjne dla dzieci i seniorów instytucji.

Teatr Nowy Proxima to ekstraklasa krakowskich teatrów. Zespół Piotra Siekluckiego wystawia kilkanaście premier rocznie – ostatnim hitem, na który bilety wyprzedają się błyskawicznie (artyści regularnie dokładają terminy spektakli), jest wspomniana „Kora. Boska”. Sukces frekwencyjny odniósł też „Kazik, ja tylko żartowałem” i „Wiedźmin. Turbolechita”, oba spektakle w reżyserii Piotra Siekluckiego, czy „Dług” Jana Klaty. Teatr Nowy Proxima dba też o najmłodszą publiczność. W ramach Teatru Nowego Widza zaprasza dzieci, młodzież, ale i dorosłych na spektakularne przedstawienia, z których wychodzi się oczarowanym. Artyści pamiętają również o seniorach, organizując warsztaty, wyjazdy i spotkania w ramach projektu „60+ Nowy Wiek Kultury”.

Kraków Ukrainie!

26 lutego, 2022 | piotr.teatrnowy@gmail.com |

Kraków. Teatr Nowy Proxima oddaje dochód z weekendowych spektakli na pomoc Ukrainie. W „Słowaku” koncert „Solidarni z Ukrainą”

– Serce mi pęka, bo osoby, które nie mają nikogo na Zachodzie, są bezradne. Im możemy pomóc tylko poprzez organizacje charytatywne – mówi Piotr Sieklucki, dyrektor Teatru Nowego Proxima, który dochód z weekendowych spektakli przekaże na pomoc Ukrainie. Pisze Małgorzata Skowrońska w „Gazecie Wyborczej – Kraków”.

W piątek i sobotę (25 i 26 lutego) Teatr Nowy Proxima gra „Czarownice. Wszystkich nas nie spalicie” w reżyserii Iwony Kempy. Dochód z tych dwóch przedstawień wesprze Ukrainę i jej walkę w najeźdźcą rosyjskim. Piotr Sieklucki, dyrektor Teatru Nowego Proxima, zadeklarował, że wesprze Polską Misję Medyczną, która organizuje pomoc humanitarną dla ludności ukraińskiej na terenach objętych wojną. 

Piotr Sieklucki: „Wszyscy musimy pomagać”

Jak twierdzi Sieklucki, pomoc Ukrainie to teraz obowiązek, ale i potrzeba serca. – W Akademii Frycza Modrzewskiego, w której mam przyjemność uczyć młodych aktorów, mamy studentów z Ukrainy. Im staramy się pomóc trybem kolegium rektorskiego. Moja rodzina ma bliskich przyjaciół na Ukrainie, których próbujemy ściągnąć do domu rodzinnego, a dalej połączyć z rodzinami pracującymi w Londynie. Moi dziadkowie, Polacy, pochodzili z tamtych ziem, które teraz płoną. Motywacja jest oczywista, serce pęka, bo osoby, które nie mają nikogo na Zachodzie, są bezradne. Im możemy tylko tak pomóc, przez pomoc finansową – wyjaśnia.

Sieklucki wybrał Polską Misję Medyczną, która prowadzi zbiórkę środków na pomoc Ukrainie. Głównym celem jest pilna odpowiedź na potrzeby mieszkańców w obszarach dotkniętych działaniami zbrojnymi.

We współpracy z Polskim Zespołem Humanitarnym PMM kupi najpotrzebniejsze środki medyczne, niezbędne do zapewnienia pomocy mieszkańcom stref dotkniętych atakami. Wśród zakupionych produktów znajdą się m.in. opatrunki hemostatyczne, hydrożelowe, okluzyjne i wentylowe, gaziki jałowe, opaski elastyczne i szyny Kramera. Potrzeby zostały ustalone we współpracy z organizacjami partnerskimi obecnymi na miejscu.

Małgorzata Olasińska-Chart, szefowa Polskiej Misji Medycznej: – Bierzemy pod uwagę różne scenariusze dostarczania pomocy zarówno na wschodzie Ukrainy, jak i w każdym miejscu, w którym będzie ona konieczna. Mamy doświadczenie zarówno pracy na Ukrainie, jak i w ostatnich miesiącach pomocy w ratowaniu życia uchodźców docierających do Polski. 

Kup bilet, wesprzyj Ukrainę

Na piątkowe (25 lutego) „Czarownice. Wszystkich nas nie spalicie” już nie ma biletów. Można jeszcze dostać je na sobotni spektakl i w ten sposób wesprzeć walczącą Ukrainę.

O czym jest przedstawienie Iwony Kempy? To spektakl-kolaż, z elementami reportażu i dokumentu, w którym wszystkie wygłaszane przez bohaterki teksty są wypowiedziami autentycznych osób. Punktem wyjścia jest Strajk Kobiet.

Iwona Kempa: – Próbujemy znaleźć analogię pomiędzy współczesnymi protestami kobiet a polowaniami na czarownice i paleniem ich na stosie. W Polsce spalono kobietę oskarżoną o czary jeszcze w XIX w.! Co dawało i daje podstawy do nierównego traktowania, szukania w kobietach kozła ofiarnego, winy i odpowiedzialności za zło? Dlaczego kobietom odbierano i nadal odbiera się głos? Przyglądamy się współczesnym kobietom i szukamy powodów nierówności kulturowych, społecznych i religijnych.

Reżyserka oddaje głos kobietom: – Pokazujemy niezgodę na nierówne traktowanie, wykluczenie, poniżanie i przemoc. Bębnimy i krzyczymy. Tak jak na Strajku Kobiet.

W rolach głównych: Małgorzata Gałkowska, Martyna Krzysztofik, Katarzyna Małachowska, Anna Tomaszewska, Lilianna Zieniawa i Sławomir Maciejewski.

Krakowska kultura wspiera Ukrainę

Teatr Nowy Proxima zdecydował się finansowo wesprzeć walczących na Ukrainie, choć sam jest w trudnej sytuacji finansowej. Pisaliśmy o tym, że scenę za spektakl „Kora. Boska” Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ukarało i zostawiło bez dotacji. W grudniu prawicowy portal Polonia Christiana napisał, że sztuka w reżyserii Katarzyny Chlebny, która okazała się frekwencyjnym sukcesem, jest „bluźniercza i prowokacyjna, do tego promuje ideologię gender”. Ultrakatolickim dziennikarzom nie spodobało się obsadzenie w roli jednej z Matek Boskich drag queen, znanej krakowskiej artystki Papiny McQueen. Prawicowcy stwierdzili, że to profanacja, i zażądali interwencji u samego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Pomoc Ukrainie zadeklarowały też inne krakowskie instytucje kultury. Teatr im. Słowackiego (sekowany przez resort kultury za „Dziady” i zapowiedź organizacji koncertu Marii Peszek) organizuje w niedzielę 27 lutego koncert „Solidarni z Ukrainą. „Nie możemy zamykać oczu i ust na to, co się tam dzieje. (…) Dlatego zapraszamy Państwa na niezwykły koncert, podczas którego będziemy śpiewać i mówić o wojnie, niepewności, ale też o nieustającej potrzebie wolności i pokoju oraz o głębokiej wierze w drugiego człowieka” – zapowiadają organizatorzy koncertu, który rozpocznie się o godz. 19 (program powstaje na gorąco, teatr ogłosi go w mediach społecznościowych, koncert będzie transmitowany na FB teatru). – Artyści zrezygnowali ze swoich gaży, a bilet będzie kosztował 3 zł. Działamy przy współpracy z Fundacja „Zustricz”, która będzie prowadziła kwestę w czasie koncertu – zapowiada Edyta Sotowska-Śmiłek, zastępca dyrektora ds. komunikacji marketingowej Teatru im. Juliusza Słowackiego. 

W akcję pomocy Ukrainie włączyło się też Nowohuckie Centrum Kultury, które uczestniczy w zbiórce rzeczy i leków dla cywilnych ofiar ataków i żołnierzy. Wolontariusze koalicji 20 organizacji działających na rzecz Ukrainy codziennie od 25 lutego 2022 r. w godz. 7–20 będą przyjmować potrzebne produkty. Listę potrzebnych rzeczy i leków można znaleźć na stronie: nck.krakow.pl.

Wywiad Dziennik Polski

5 lutego, 2022 | piotr.teatrnowy@gmail.com |

Opowieść o byciu innym. „Mały Książę” na deskach Teatru Nowego Proxima w Krakowie

Czy jest ktoś, kto nie zna historii chłopca przybywającego z asteroidy B-612, który przypadkiem znalazł się na naszej planecie, gdzie spotykał całą plejadę ludzkich typów? Opowieść o przyjaźni, porzuceniu i byciu innym od niedzieli w Teatrze Nowym Proxima. – Odczytaliśmy „Małego Księcia” wbrew stereotypowym interpretacjom – zapowiada Piotr Sieklucki, reżyser spektaklu.

Porwał się Pan na kultową lekturę. Każdy przecież ma jakieś wyobrażenie o „Małym Księciu”, dla wielu osób to wprost najważniejsza książka.

Rzeczywiście, kiedy porywaliśmy się na tę książkę, pojawiło się pytanie, czy można, mówiąc o „Małym Księciu” opowiedzieć o czymś innym jeszcze niż zrobiły to wszystkie teatry świata. Po pierwszych pokazach spektaklu dla dzieci z domów dziecka, jestem przekonany, że wyczytaliśmy zupełnie nowe rzeczy i znaczenia.

O czym zatem jest wasz „Mały Książę”?

Mały Książę zazwyczaj przedstawiany jest jako postać małego, infantylnego chłopca, blondyna zadającego z pozoru najprostsze, głupawe pytania – widziałem cztery spektakle „Małego Księcia” i były one zawsze do siebie podobne. Nasza opowieść jest nie tyle o życiu, bo to jest oczywiste, że Mały Książę diagnozuje dorosłych, którzy „są bardzo śmieszni i dziwni”, ale o nieśmiertelności, o tym, że istnieją inne światy poza naszym i że ciało jest tylko i wyłącznie powłoką. To o tej powłoce Mały Książę mówi, że nie ma ona żadnego znaczenia, ponieważ to, co jest prawdziwe i piękne, jest poza naszym światem i poza cielesnym życiem. Opowiadamy też o śmierci i zdradzie, bo tak rozczytujemy relację Małego Księcia z Lisem. Mały Książę zaprzyjaźnia się z Lisem, a potem porzuca go. Mówi „oswoiłem cię, ale niewiele mi to dało, musimy się rozstać, choć będziesz płakać”. I porzuca zakochanego Lisa w sposób okrutny. Jest więc to też spektakl o przyjaźni i potrzebie bliskości cielesnej. Spotkanie z Pilotem to sposobność do opowiedzenia o rozpadającym się świecie, o klimatycznej katastrofie i śmierci. Pilot rozbija się na pustyni pełnej plastiku i śmieci. Odczytaliśmy „Małego Księcia” wbrew stereotypowym interpretacjom.

A sam tytułowy bohater?

Mały Książę jest creepy. Jest to „kosmita” w spódniczce, ni to dziewczęcej, ni szkockiej, która jest pewnego rodzaju uniformem. Do tej pory Mały Książę zawsze musiał wyglądać tak jak go wszyscy zapamiętaliśmy z obrazków autora, teraz, gdy zostały uwolnione prawa autorskie, mogliśmy w tej kwestii zrobić coś innego. Inspiracją dla tej postaci, jeśli chodzi o wygląd, był Ralph Kaminski z okresu płyty „Kosmiczne energie”, trochę androgeniczny chłopak z niebieskimi oczami i w blond peruce. Ralph nagrał dla nas głos narratora wprowadzającego w świat „Małego Księcia”. Tak więc w spektaklu usłyszymy Ralpha Kaminskiego, który przeniesie nas w „kosmiczne energie”. Wszystko po to, by pokazać, że bycie innym jest fajne, bycie „kosmitą”, chłopcem, który nosi długie blond włosy i spódnicę jest może fajniejsze niż bycie Wiedźminem czy Batmanem.

Na scenie znane nazwiska i debiutanci.

W roli tytułowej Bartek Bednarczyk, absolwent Studium Aktorskiego w Olsztynie, u nas znalazł się z castingu. Bartek uwiódł nas młodzieńczym wyglądem i przekorą, którą w sobie ma. Debiutantem jest też Adam Wojciechowski, który gra Lisa. Bardzo zdolny chłopak, któremu wróżę karierę. To jak na razie amator, który chce zdawać do szkoły teatralnej. Adam ma za sobą kilka głównych ról filmowych, ale to dopiero jego początek, na pewno jeszcze o nim usłyszymy. No i, oczywiście jak w każdym naszym familijnym spektaklu, Tomasz Schimscheiner – Pilot, Darek Starczewki – Żmija, ja jako Pijak, Janusz Marchwiński w podwójnej roli Bankiera i Króla, Kasia Galica jako Róża, Paweł Rupala – Latarnik i Grzegorz Witek jako Próżny. Wspaniałe kostiumy i scenografia – Łukasz Błażejewski, muzyka – Paweł Harańczyk, choreografia – Karol Miękina, bo co to za spektakl, w którym nie tańczą, piękne światło – Wojtek Kiwacz, charakteryzacja -Artur Świetny, a ja w skromnej roli reżysera.

To kolejny spektakl dla dzieci w Teatrze Nowym Proxima.

My nazywamy te spektakle familijnymi, ponieważ są w nich treści zrozumiałe dla dzieci i na innym poziomie dla dorosłych. Myślę, że nasz „Mały Książę” bardziej nawet dorosłych powinien czegoś nauczyć niż dzieci. To czwarty familijny spektakl, wcześniej zrealizowaliśmy „Akademię Pana Kleksa”, „Króla Maciusia I” i „Było sobie życie”.

Premiera w niedzielę 6 lutego, ale przedpremierowy spektakl macie już za sobą. Jakie pierwsze reakcje?

Przedpremierowo spektakl zagraliśmy dla dzieci z domu dziecka i ich reakcja była dla nas szokiem – nagrodziły nas owacją na stojąco. Zdarzyło nam się to pierwszy raz, ponieważ dzieci nie wstają, bijąc brawo, nie mają takiego zwyczaju. To było szalenie miłe. Zainteresowanie spektaklem jeszcze przed premierą jest tak duże, że gramy dwa przedstawienia – o godz. 10.00 i 12.00