Wywiad z poetką Anną Adamowicz

Chciałabym zostać największą lesbijską polską poetką

Anna Adamowicz: urodzona w 1993 roku w Lubinie diagnostka laboratoryjna, poetka, autorka tomów Wątpia (2016), Animalia (2019), Nebula (2020) oraz zmyśl [ ] zmysł (2021). Laureatka Nagrody im. Wisławy Szymborskiej za drugą z tych książek. Laura Osińska to powstała w 2018 roku awatarka, szacherka, maska, kamuflaż, bałamutka, mydło do oczu, atrapa, fasada, mąciwoda, bohaterka, pensjonarka, kant. Nowy spetkakl w reżyserii Iwony Kempy „Miłość w kawałkach” powstał m.in. na podstawie wierszy Laury Osińskiej.

Agnieszka Karpierz: W teatrze trwają próby do spektaklu Iwony Kempy “Miłość w kawałkach”. Książka, na podstawie której powstaje nasz spektakl – “Bo to w miłości jest najstraszniejsze” Nicole Muller, została wydana w 1992 roku. Opiera się na historii trójkąta małżeńskiego: kobieta rozstaje się z mężem dla innej kobiety. Trzydzieści dwa lata później rozpad małżeństwa i homoseksualna miłość romantyczna to w Polsce dalej temat dość kontrowersyjny. Erotyczne wiersze Laury Osińskiej zmyśl [ ] zmysł są inspiracją dla twórczyń spektaklu i jednym z nielicznych polskich, poetyckich punktów odniesienia. Czy pseudonim powstał dlatego, że to temat dalej trudny? Miałaś jakieś obawy?

Anna Adamowicz: Wsiądźmy do wehikułu czasu. Jest rok 2018, zgaduję, że jakoś wiosna albo lato. Ciągle przeżywam to, że dziewczyna zostawiła mnie trzy lata wcześniej, przestała się odzywać, zerwała kontakt. Dziewczyna, o której praktycznie nikt nie wiedział, bo obie panicznie bałyśmy się reakcji rodzin, znajomych, obcych. Trzy lata po rozstaniu strach ciągle jest we mnie bardzo silny. Ale pojawia się równie silna potrzeba napisania czegoś, czegokolwiek. Trochę po to, żeby przepracować ten związek i brak tego związku, a trochę dlatego, że pojedynczy artykuł przeczytany w internecie (konkretnie “Atest na lesbijstwo” Olgi Byrskiej) unaocznił mi istnienie białej plamy, którą zupełnie nagle zapragnęłam zachlapać jakimkolwiek kolorem. Niemalże nie ma w polszczyźnie poezji opowiadającej o doświadczeniu lesbijskim. Niby wiedziałam o tym już wcześniej, ale przejęłam się dopiero po tym, kiedy ktoś mi to zwerbalizował. Usiadłam i zaczęłam pisać. Na początku bardzo nieporadnie, bo ani nie znałam się za bardzo na poezji miłosnej, ani na poezji lesbijskiej, ani w sumie w ogóle na poezji jako takiej – byłam wtedy niedługo po debiucie. Trzeba było dużo czasu, dużo kreślenia i dużo redakcji, żeby doprowadzić te wiersze do porządku i do kształtu, który jest znany z druku. Ale zanim doszło do druku (do 2021 zdążyło się dużo wydarzyć), długo walczyłam ze sobą, bo z jednej strony chciałam jakoś sprawdzić, czy te wiersze kogokolwiek obejdą i się do czegokolwiek nadadzą, a z drugiej strony raz, że ciągle nie byłam wyoutowana, a dwa, że te wiersze bardzo różniły się od tego, co pisałam wcześniej i co uważałam za literaturę. Kompromisem między strachem, niepewnością i potrzebą zewnętrznej walidacji było wymyślenie na szybko pseudonimu, zmyślenie biogramu i wysłanie wierszy do kilku czasopism. Mniej więcej tak powstała Laura Osińska.

Później, kiedy książka ukazała się drukiem, byłam już w innej sytuacji, ale postanowiłam zostawić ten pseudonim, żeby podkreślić różnice między moimi trzema pierwszymi książkami, a książką Laury oraz żeby uczynić ją jednocześnie autorką i bohaterką.

AK: Homoseksualna miłość romantyczna pokazana w tej książce to po prostu miłość, rozpad związku – dość uniwersalny. Na tamte czasy był to również sposób oderwania się od istniejącego układu społecznego, przyjętych konwencji. W Polsce społeczeństwo dojrzewa, ale dalej mam wrażenie, że w bańkach mamy się dobrze, ale daleko jeszcze nam do normalności. Dla Twojego, młodego pokolenia to już chyba jest obciach? 

AA: Dziękuję za nazwanie mojego pokolenia młodym, brakuje mi tego odkąd osoby sprzedające mi alkohol przestały pytać o dowód. 

Mam kłopoty ze spojrzeniem na Polskę jako na całość właśnie ze względu na bańki informacyjne, które bardzo szczelnie oddzielają od siebie grupy ludzi. Moi znajomi traktują nieheteronormatywność jako coś oczywistego, a statystycznie dwie trzecie Polaków uważa, że w polskim prawie powinna być dostępna jakaś forma oficjalnego uznawania związków jednopłciowych, ale to tak naprawdę niewiele mówi. Na pewno jest lepiej niż dziesięć czy dwadzieścia lat temu, ale ciągle dużo musi się zmienić – na przykład postawa osób rządzących, która wydaje mi się dużo gorsza niż postawa przeciętnej osoby mieszkającej w Polsce. Jest 2024 rok. Jak długo jeszcze politycy będą próbować zbijać kapitał polityczny na dręczeniu osób nieheteronormatywnych? Kiedy umożliwią im – nam – normalne funkcjonowanie? Najlepiej wprowadzając równość małżeńską, na protezy w rodzaju związków partnerskich był czas wcześniej.

AK: Nieheteronormatywna sztuka – gejowski teatr czy queerowe kino znamy, ale czy “estetyka lesbijska” według Ciebie jest tematem/środkiem wyrazu artystycznego czy dalej “nikt nas sobie nie wyobraża”, odwołując się do słów Adrienne Rich? Znajdujemy wreszcie swoje odbicie w kulturze? Czy nadal lesbijki stanowią bardziej ukrytą społeczność niż geje?

AA: Wydaje mi się, że lesbijki zyskują należną im reprezentację w kulturze, i że proces ten przyspiesza. Nie wszystkie gałęzie sztuki śledzę z jednakową wnikliwością, ale mam poczucie, że aktualnie jest wielokrotnie więcej filmów, seriali, książek etc. niż w czasach, kiedy byłam nastolatką i paląco potrzebowałam jakichkolwiek punktów odniesienia dla siebie. Wtedy byłam w stanie dotrzeć co najwyżej do “Klaudyny” Colette i do “Słowa na L”. Niemniej jednak myślę, że ciągle gejowskich rzeczy jest dużo więcej niż lesbijskich czy np. niebinarnych.

AK: Na profilu FB, który prowadzisz: Adamowicz wierszoposting zauważyłam ciekawy cykl: SUBIEKTYWNY NIEWYCZERPUJĄCY PRZEGLĄD LESBOPOEZJI. Interesuje Cię tylko poezja? 

AA: Jeśli to pytanie o to, co interesuje mnie jako autorkę cyklu postów na Facebooku, to tak – interesuje mnie tylko poezja, bo tylko na poezji znam się na tyle, żeby sklecić kilka zdań. Oraz poezja jest dla mnie najciekawszym rodzajem literackim, więc to dla mnie naturalne, że chcę dowartościowywać i zwiększać widoczność autorek tworzących wiersze o doświadczeniu lesbijskim. Poza tym kojarzę co najmniej kilka osób piszących na przykład o lesbijskiej prozie, za to lesbijską poezją chyba nikt się za bardzo nie interesuje na tyle, żeby z mniejszą czy większą regularnością coś o niej pisać. Więc postanowiłam zainteresować się ja. 

Jeśli jednak jest to pytanie o to, co interesuje mnie po prostu jako czytelniczkę, to czytam stosunkowo dużo poezji i non-fiction. Natomiast strasznie nie lubię czytać prozy, jest dla mnie bardzo odstręczająca z różnych powodów. Za długa, zbyt rozwlekła, najczęściej nudna. 

AK: Jak odbierasz zainteresowanie wierszami Laury i fakt, że są odbierane jako reprezentatywne? Czułaś, że jest takie zapotrzebowanie i luka? Czy może samej brakowało Ci odniesień i postanowiłaś tę lukę wypełnić?

AA: Tak, wiedziałam, że jest zapotrzebowanie i luka oraz: tak, mnie osobiście bardzo, ale to bardzo brakowało takiej książki, więc napisałam ją sobie sama. Ogromnie cieszy mnie każdy przejaw zainteresowania wierszami Laury, bo jestem ponadprzeciętnie łasa na uwagę i chciałabym zostać największą lesbijską polską poetką.

AK: Czy jest tak, że mała ilość tekstów powoduje, że oczekuje się by były wzorcowe? Że dopóki nie będzie ich wiele, to będą krytykowane jako te “niesymboliczne”? Reprezentacji domagają się również osoby biseksualne, aseksualne, transseksualne i niebinarne. Jest nisza do wypełnienia?

AA: Nie wiem czy mała liczba tekstów przekłada się na oczekiwanie wzorcowości. Ja sama od każdego tekstu oczekuję co najwyżej, żeby był po prostu dobry, przy czym nie jestem w stanie podać precyzyjnej definicji słowa “dobry”, bo składa się na to wiele subtelnych czynników.

Jak najbardziej jest nisza, bo myślę że każdy potrzebuje swojej reprezentacji w kulturze, kulturowego lustra, w którym mógłby się przejrzeć. I ta nisza jest powoli wypełniana. Nie wiem, jak w innych gatunkach, ale w poezji w tematach transpłciowych/niebinarnych robotę robią np. Anouk Herman, Łęko Zygmuntówne czy Ada Rączka i mam nadzieję, że pojawi się takich osób więcej.

AK: Lustro, symetria, nawias, odbicie – w tomie Laury to nawiązanie do tego, że w Polsce, jeśli lesbijki opowiadają o sobie, to właśnie nawiasem, na marginesie, aluzyjnie? W bezpieczniejszym kontekście? Czy chodzi o to, że brakuje języka?

AA: Myślę, że najbardziej to ostatnie. W książce jest mnóstwo śladów tego, jak bardzo brakowało mi języka podczas pisania. Nie ma za bardzo żadnych kodów kulturowych, żadnych gotowych sposobów na pisanie poezji o związku dwóch kobiet. Nie chodzi tylko o zmianę zaimków, chodzi o całą dynamikę relacji, która jest moim zdaniem zupełnie inna niż w przypadku związku różnopłciowego. Pisanie tej książki było błądzeniem po omacku, kombinowaniem, próbowaniem, miotaniem, wyważaniem drzwi, docieraniem do ślepych zaułków. 

AK: pierwszy raz wchodzę na Pornhuba

z okazji walentynek Pornhub uruchomił pakiet premium

każdy użytkownik zobaczy to czego najbardziej pragnie

wchodzę myślami będąc już przy 

latex lesbians

hot lesbian amateurs have sensual sex until real orgasm

lesbian seduces straight girl

tymczasem Pornhub:

two women live peacefully in long-term relationship

Odczytałam ten wiersz jako nawiązanie do tego jak są postrzegane związki lesbijskie: zdrady, częste wymianę partnerek itp. Przychodzi mi też na myśl książka Renaty Lis “Moja ukochana i ja”. O tym, że można mieć dojrzały, nieheteronormatywny związek. Zwykłe, niewyidealizowane życie w kontraście – na to zwraca Laura uwagę?

AA: Zwykłe życie w kontraście do wyobrażeń tego wąsatego wuja, co to geje do gazu, ale na lesbijki to by sobie, hyhy, popatrzył. Zwykłe życie w kontraście do tego, jak przemysł pornograficzny wymyślił sobie i wyprodukował seks. Najpierw napisałam “seks pomiędzy kobietami”, ale nie, w pornografii absolutnie każdy seks jest wykrzywiony i skarykaturowany do granic. Latex lesbians nie istnieją, nie istnieją hot lesbian amateurs, jedyne co istnieje, co powinno istnieć, to long-term relationship albo przynajmniej dążenie do niego. 

AK: Czy to prawda, że masz ochotę napisać dramat teatralny?

AA: Mam ochotę napisać coś, co będzie trochę poematem, trochę długim cyklem tekstów. Dodatkowo teksty te mają składać się na fabułę (osnutą wokół epidemii ospy prawdziwej w fikcyjnym mieście) oraz nadawać się do performatywnego czytania czy nawet wystawienia na scenie, ale póki co to wszystko bardzo patykiem na wodzie, bo mam nikłe pojęcie o dramacie. Planuję się doedukować, ale na razie brakuje mi czasu, zasobów i punktów zaczepienia.