Life in Kraków o nowe scenie BERLIN

PIOTR SIEKLUCKI DLA LIFE IN KRAKOW

Świat zdaje się chyba nigdy nie doświadczył takiego zepsucia, nihilizmu i wyuzdania, co za czasów Berlina lat 20. XX wieku. Wszystkie okropieństwa, jakie możemy sobie wyobrazić, a jakimi straszą nas dziś – wschodnia Europa wzięła już w cugle konserwatyzmu i praworządności.  Całe choćby i tęczowe zło, zostało już opanowane i przypieczętowane wynikami ostatnich wyborów. Strach przed tęczowym potworem okazał się jednak silniejszy niż rozsądek. Czarna magia średniowiecza! 

To, czego doświadczyliśmy w Berlinie lat 20. XX wieku było prawdziwym okropieństwem dla dzisiejszych konserwatystów. Tę wielką chęć powrotu do zabawy, kontrolowanego zepsucia, małej rozpusty, a dla niektórych, wręcz pornografii, w późnych latach 30. zaczęli tępić naziści. Nieobyczajne zachowanie zdławione zostało przez niepokalane SS, bo strach przed nieznanym, nieokreślonym -bój się boga pornograficznym wręcz potworem Made in Szatan- był najlepszym narzędziem do zdobycia władzy… Jak potoczyły się dalsze losy, wiemy wszyscy.

Minęły lata względnego spokoju od berlińskich sodomitów, nocnych kabaretów, nieprzyzwoitych zachowań twórczych, a też zwykłego pragnienia szaleństwa i nieprzespania nocy, aż tu nagle wyrasta nam nowe. Wydaje się, iż kiedy zostały zaprowadzone już dobre porządki, swój łeb pełen niepoprawnych myśli wychyliła znienacka Krakowska ulica 41.

Otóż,  zamarzyło się bezczelnym krakowskich artystom stworzyć na nowo Berlin! Miejsce bez cenzury, miejsce totalnej wolności artystycznej, miejsce dla wszystkich, którzy marzą by schronić się przed autorytarną i kościółkowo partyjną obyczajówką z paska TVP.

Tak więc w podziemiach ulicy Krakowskiej 41 z mozołem i trudem pracuje ekipa remontowa, jak na zdjęciu  Grzegorz W., Janusz M, Łukasz B. i Ja, Piotr S. Pracują też w pocie czoła i inni, ale na zdjęcie, specjalnie dla Redakcji LifeinKrakow, się nie załapali.  

Ekipa remontowa pracuje i odgruzowuje Berlin!  Na powrót zbijają scenę. Na powrót wieszają czerwone kotary  i zakurzone lampy.  Jeden z najgłośniejszych twórców polskiej scenografii, performer i malarz o pseudonimie Prince Negatif (będącym załącznikiem zdjęcia podpisany Łukasz B.)  przyozdabia bar i kawiarnię w róże, złoto i nieskazitelną czerń. W tej kawiarnianej części stanie również „miejsce pamiątkowe”. Wielki fotel po nieocenionym opiekunie krakowskich chcianych i niechcianych artystów, Henryku Pasiucie. W nim będzie można siąść wygodnie… i  tak na świętej pamięci kolanach Henia uchylić kieliszek wspomnień. W tej niewielkiej sali bufetowej artysta malarz Łukasz B. zawiesza swoje obrazy; pstrokate kotary- bo sam jest tak pstrokaty jak kotary; fontannę di trevi- by nie kończyły się zasoby wodopoju;  tapety kolorowe- jak z Maryli jarmarki Rodowicz;  wielką rzeźbę nagiego Dawida, Michała Anioła… a co by renesansowego artystę poprawić, doprawia mu ogromne skrzydła, by ten mógł lecieć, jak goście na nieznaną orbitę baśniowych krain wyuzdanego Berlina.  

„Scena BERLIN”  ma być miejscem dla wszystkich, którzy odrzucani bywają przez aparat cenzury.  „Scena BERLIN” ma być miejscem dla tych, dla których wiecznie brakowało pieniędzy w kulturze. Ma to być miejsce, gdzie nikt, poza publicznością nie ocenia dzieła artysty, nie odbiera takowoż dzieła tego swym dyrektorskim stołkiem, nie krępuje swoją bezczelnością, nie czerwieni się na słowo „tabu”.     

Może się mylę, ale to chyba Berlin lat 20.  stworzył rewię. A jeśli jej nie stworzył  to ją uskrzydlił, jak Łukasz B. Dawida.  Berlin jako  była Stolica Republiki Weimarskiej wprowadziła rewię na swoje dark salony.

Dlatego też w pierwszych dniach otwarcia,  a ostatnich dniach sierpnia „Scenę Berlin” zainauguruje Rewia DQ pod okiem Pawła Rupali, znana już krakowskiej publiczności z występów gościnnych w różnych miejscach. Może teraz Berlin stanie się ich domem.

W „Berlinie” będzie i nocne kino, nocne czytanie, nocne rozmowy i nocny mocny nowy tekst emigranta Sławka Chwastowskiego o grupie „Guns`N Roses”. Perkusisty spowiedź, pełną człekokształtnych  przygód niegodnych homo sapiens, usłyszymy ustami Tomasza Schimscheinera. W Berlinie będzie nowy i  brzydki dramat  Ziemowita Szczerka „Zemsta Czarnej Madonny”. W Berlinie będzie też i muzealna spowiedź Janusza Marchwińskiego, co przyjaźnił się z Jackiem Kaczmarskim i wspólnie go razem zaśpiewamy. W Berlinie będzie też i miejsce na teatr tańca i stare legendarne spektakle Nowego z Proximy. Ale Berlin jest otwarty!  Berlin lat 20. z jednej strony szokował mieszkańców i turystów  swoją otwartością i nowatorskim podejściem do rozrywki, a z drugiej-  przyciągał jak magnes. Miejmy nadzieję, iż tako stanie się w podziemiach Sceny BERLIN przy Krakowskiej ulicy 41 u wejścia Skawińskiej 2. Wielkie otwarcie 4 i 5 września wieczorem. Przyjdźcie, nie pytajcie kto wystąpi!  

Piotr Sieklucki