Szczerek o Zelenskim
Wołodymyr Zełensky. Komik, błazen, mąż stanu.
Piotr Sieklucki rozmawia z Ziemowitem Szczerkiem
Piotr Sieklucki: Pozwól, że najpierw kawałek historii o człowieku, który został Prezydentem. Bez tej krótkiej wiedzy ktoś może mieć kłopot z twoim dramatem. A więc, Zeleński. Od ponad trzech lat Prezydent Ukrainy, wcześniej aktor, showman, telewizyjny „comedy clown”, celebryta. Urodził się w 1978 roku w industrialnym Krzywym Rogu. W rodzinie ukraińskich Żydów. Z wykształcenia prawnik, choć w swoim zawodzie nigdy nie pracował, bo już jako 19-latek zaczął występować w programach telewizyjnych. Stawał się coraz bardziej popularny. Po paru latach sam zaczął pisać telewizyjne scenariusze, bywał producentem estradowych programów telewizyjnych. Rozpoznawalność przyniosło mu zwycięstwo w ukraińskiej edycji „Tańca z Gwiazdami” w 2006 roku. Przez kolejne lata sam pisał, produkował, występował. Człowiek orkiestra. Kochał publiczność i wiedział jak zdobyć jej przychylność. W 2015 roku zagrał w serialu „Sługa narodu” rolę Wasyla Hołobrodki, który jako nauczyciel historii wygłosił dla uczniów tyradę przeciwko korupcji ukraińskiej władzy. Serialowi uczniowie nagrali jego wypowiedź i bez jego wiedzy umieścili w internecie. Liczba odsłon przerosła oczekiwania nawet samych uczniów, którzy namówili swojego nauczyciela by zdecydował się kandydować w wyborach prezydenckich. Pieniądze na kampanię zebrali przez crowdfunding. Wasyl Hołobrodko zostaje Prezydentem Ukrainy. Na fali sukcesu serialu i rozpoznawalności Wołodymyr Zełenski postanawia w rzeczywistości kandydować na Prezydenta. W 2019 roku wygrywa wybory. Pierwsze miesiące jego prezydentury oceniany jest dość krytycznie. Oto błazen został królem. Czasami potrafił się wygłupić w telewizji, co zawsze było mu wyciągane. Historia jak z filmu!
Ziemowit Szczerek: Napisałem dla twojego teatru sztukę, bo mnie o to poprosiłeś. Ale sam pomysł wydawał mi się genialny, dlatego przystąpiłem od razu do roboty. Myślę, że pomysłem ubiegłeś wielu w Polsce, i tego ci nie wybaczą.
PS: Wiem, podejdą do spektaklu krytycznie, bez cienia pobłażania. Piszesz o Zełeńskim, który jest jakimś fenomenem komika i błazna który staje się mężem stanu.
ZS: To jest sztuka o Zełenskim, ale nie dosłowna. Chciałem pokazać kontekst, w którym żyje i działa ten człowiek. I nie chciałem walić mu laurki, tylko pokazać tę wojnę i jego w niej miejsce.
PS: Do jakich refleksji dochodzisz kiedy obserwujesz Zełenskiego? Przecież on tylko grał prezydenta, aż tu nagle okazał się najlepszym aktorem pośród wszystkich przywódców i polityków świata?
ZS: Do takich, że zawód aktora to idealne skillsy do pełnienie roli prezydenta w naszych zwyrodniałych demokracjach, w których nie propozycje polityczne, nie odpowiedzialność polityczna, nie dojrzałość się liczy najbardziej, ale umiejętność grania roli.
PS: Jan Paweł II też był aktorem. Pewnie gorszym, bo nie zatańczyłby w szpilkach… ale jednak był. Widzisz jakieś podobieństwa?
ZS: Szczerze? Żadnych. Może próżność.
PS: Zełeński tańczył w szpilkach, Jan Paweł II w sukience, a pamiętasz taniec naszego Prezydenta Andrzeja Dudy jak wywijał hołubce? Da się jakoś porównać artystyczno polityczne wygibasy Dudy i Zełenskiego? Śmiało i tak nam odebrali wszystkie rządowe dotacje. Możesz po bandzie.
ZS: Hołubiec to krok ukraiński, tak przy okazji. Niektórzy nawet uważają go za cios w ukraińskiej sztuce walki polegający na uderzeniu przeciwnika oboma nogami naraz. Duda to pajac, ale koleguje się z Zełenskim, daje mu poczucie wsparcia. To ważne.
PS: W tej chwili myślę, że najważniejsze, bo – co by nie mówić – Polska pokazała swoją klasę, a Węgry nie są już naszym bratankiem. Nie będę pytał o Węgry, w których bywasz często i relacjonujesz polityczne wydarzenia. Zapytam o Ukrainę. Twoje ulubione miejsce?
ZS. Banalnie – Lwów. Bardzo lubię to miasto i uważam je do pewnego stopnia za swoje. I tak właśnie udaje się nie „stracić” Lwowa nie stając się irredentystą czy faszolem. Jest moje niezależnie od tego czy jest polskie czy nie.
PS: Jakie nastroje daje się tam zaobserwować? Wojna powszednieje?
ZS: Zależy gdzie. Na zachodzie, względnie bezpiecznym – tak. Na wschodzie też, ale powszednieje w takim trybie bardziej, że powszednieje życie w strachu, upokorzeniu. To żadne życie.
PS: Przyszedł Mordor. Myślisz, że zje?
ZS: Na razie to wygląda na to, że myślał, że się umie klepać, bo jest duży i groźny, ale sprawnie wyszkolony zawodnik odpierdala mu właśnie Finlandię, Cuszimę i cud nad Wisłą naraz.
PS: Jeszcze krótka znana historia sprzed 24 lutego 2022. Wojska rosyjskie na rozkaz prezydenta Władimira Putina rozpoczęły inwazję na Ukrainę. Od tego dnia Wołodymir Zełenski staje się mężem stanu, Superbohaterem XXI wieku. Obnaża całą politykę zachodu; obnaża nieudolność Europy i obnaża rosyjskie wojska, które okazują się słabe i niezdolne do walki. Morale Rosjan rzucają cień pobłażliwości i żenady na cały rosyjski naród. Putin okazuje się jednym z większych zbrodniarzy wojennych, a Zełenski światłem nadziei. Polska okazała się wielkim partnerem. Polacy okazali się wspaniałym narodem. Wymienisz choćby trzy pozytywne wydarzenia we wspólnej historii Polaków i Ukraińców? Bo w scenariuszu drą z siebie szaty wypominając… Wołyń, Grody Czerwińskie, akcję „Wisła”.
ZS: Wiesz, ludzie nie zdają sobie sprawy, jak bardzo byliśmy połączeni. Chmielnicki był takim samym rzeczpospolitym szlachcicem, a także Rusinem jak Jarema. Takimi pozytywnymi wydarzeniami był każdy dzień pokojowego współżycia. Podczas wojny polsko-ukraińskiej o Lwów w czasie wstrzymania ognia, wczorajsi sąsiedzi – dziś wrogowie, grali razem w piłkę i częstowali się papierosami. Takie wydarzenie, o niespotykanej skali, obserwujemy zresztą dziś, gdy Polacy udzielają Ukraińcom pomocy. Skłócali nas nie zwykli ludzie, ale ci, którzy na tworzeniu animozji polsko-ukraińskich urabiali swój zysk i wznosili histerię.
PS: Bez komentarza. Dziękuję.
Zapraszamy na premierę Ziemowita Szczerka „Naxuj” Rzecz o Prezydencie Zelenskim w reżyserii Piotra Siekluckiego.