Life in Krakow o Kaziku
Od sierpniowych wydarzeń mija 40 lat. To był początek rodzącego się politycznego ruchu „solidarności”, który przez kolejne 30 lat targany burzami pieniactwa trawił naszą wrażliwość, empatię, a czasem honor. Z ducha Solidarności, zdawało się korzystała także legendarna grupa muzyczna „Kult”, której założycielami byli Piotr Wieteska i Kazik Staszewski. I choć pierwsza oficjalna płyta Kultu przypada na rok 1987, to z pewnością autorskie słowa Staszewskiego w niej płynące przesiąknięte były ideą wolności i walki z komunistycznymi siłami Polski. Tak by oczywiście mogło się wydawać, bo o dziwo nijak nie mogę zrozumieć tego, że Kazik Staszewski w wyborach w czerwcu 1989 roku swój krzyżyk postawił na kandydatów z ramienia komuny. Całe szczęście krzyżyk im na drogę postawiła Polska.
Ta sama jednak Polska po paru latach krzyż na drogę wystawiła dzieciom swojej rewolucji, czyli rodzicom dzisiejszych czterdziestolatków.
W czerwcu 1989 miałem 9 lat. W komisji wyborczej z plakietką Solidarności w mojej wrocławskiej Szkole Podstawowej nr 113 siedział Tata. O co się rozchodzi i w czym rzecz- kompletnie nie rozumiałem, ale byłem dumny z tej jego plakietki. Nie minęło parę lat, a sam stał się ofiarą Solidarności, Wałęsy, Balcerowicza. Oboje z mamą, która pracowała jako bibliotekarka w wielkiej jak świat bibliotece zakładów rolniczych „Pilmet”, w wyniku reform które miały przywrócić ład i sprawiedliwość, stracili prace. Tata, ceniony konstruktor i kreślarz w tymże samym zakładzie „Pilmet”, wyjeżdżał więc na szparagi do Szwecji, a mama opiekować się staruszkami germankami do Niemiec zachodnich. Szalejąca do 1995 roku inflacja zjadała ich marzenia o lepszej Polsce, wolnej od komunistów i bandytów.
Komuniści i bandyci rozpasali się wtedy na dobre również i w branży muzycznej. Pirackie kasety, później błyszczące krążki można było nabyć na każdym bazarze w każdym najmniejszym mieście Polski. Utrzymać się z wydawania płyt i kaset nie było więc możliwe. Kazik próbował swoich sił na robotach budowlanych, ale wygrywał ostatecznie pusty garnek pełen muzyki. Sam jako 15 letni chłopak wszystkie kasety Kultu i Kazika jakie kupowałem były piratami. Co prawda przyszła później moda na hologramy, ale zdarzało się kupić kasetę Kazika „Spalam się” z okładką pyty Depeche Mode.
Jako gówniarz z bloku z kanalizacją, windą i zsypem aż do 10 piętra, na pierwszym przywiezionym walkmanie za ciężkie szparagowe pieniądze taty, słuchałem Kazika i Kultu. Miłość moja rosła. Jako 15 latek zacząłem nawet rozumieć coś z polityki, ale nie rozumiem kompletnie do dziś, czemu cieszyłem się z przegranej Wałęsy w 1995. Kazik miał rację? Słuchając piosenki Kultu „Hej, czy nie wiecie nie macie władzy na świecie” widziałem jak te władzę tracą ci, którzy wepchnęli moich starych na przymusowe emigracje geriatryczno-szparagowe mejd in Słidisz end Dżerman.
Za kilka dni odbędzie się premiera Teatru Nowego Proxima „Kazik, ja tylko żartowałem” o Polsce lat 80. i 90. z piosenkami na żywo legendarnej grupy Kult. Będzie to sentymentalna, ale mocno gorzka historia człowieka, któremu nie wyszło, którego zdusił Balcerowicz, dojechali postkomuniści, a na końcu wyszydził Wałęsa. Spektakl jest historią człowieka, który był jak Polska. Polska w nim rosła kiedy wychodziła na ulice rzucać kamieniami w ZOMO; Polska pokładała w nim nadzieję kiedy szła na czerwcowe `89 wybory, ale ta sama Polska okradała go w latach 90., by na końcu rechotem wyszydzić tę chamską hołotę. Gorszy sort człowieka.
Spektakl jest historią mamy i taty dzisiejszych czterdziestolatków. Spektakl opowiedziany piosenkami i muzyką legendarnych grup muzycznych epoki Solidarności, jest gorzką opowieścią o triumfującym dziś muzycznym szicie na pasku TVP i Polsat.
Ten wyszydzany i dławiony dawno Biały Miś, co przypomni przypomni kiedyś Ci, strzelił Polskę w ryj i zatriumfował. Bo ten Biały Miś zygzakiem weselnego pytona, uwielbiającego szampana i jak to białe misie Zakopane, doczołgał się do listy przebojów numer Polska!
Tęsknie więc do późnych lat 90. Tęsknię do muzyki Kultu, Maanamu, Perfectu, Lady Punk… Z tęsknoty tej pojawiają się sceniczne wybory repertuaru Teatru Nowego Proxima, stąd „Kazik, ja tylko żartowałem”. Upomnę się w nim od Lecha Wałęsy tych 100 milionów, które obiecał kiedyś mamie i tacie.
Piotr Sieklucki